20150123

Nowe sposoby komunikacji, które odmienią nam sposób myślenia i pomogą... w odkryciach

Kiedyś, żeby dwie osoby, które żyły w innych państwach chciały porozumieć się ze sobą, musiały się posłużyć sobą albo kimś: czyli po prostu musiały wiadomość dostarczyć same. Nie było nośników wiadomości innych od ludzi, albo zwierząt (patrz: gołębie). W sumie były dwie opcje: dostarczyć wiadomość samemu (spotkanie na kawce) lub posłużenie się posłańcem, tudzież pocztą (tutaj następuje rozdzielenie nośnika informacji i pośrednika: papier jest nośnikiem, pośrednik listonoszem). W drugim przypadku nadawca i odbiorca nie mają styczności ze sobą, w pierwszym ciało nadawcy musi się zbliżyć do ciała odbiorcy (tutaj już pomijam takie szczegóły, jak to, że hałas wydobywający się z krtani nadawcy jest nośnikiem informacji, a narząd Cortiego odbiorcy je odbiera po czym jego mózg sygnały analizuje i przetwarza). Gdy piszę "ciało", chodzi mi o biologiczny nośnik, kupę mięsa, którymi jesteśmy.

Posługiwanie się posłańcem, lub pocztą, zastępowało rozmowy pojedynczych ludzi.

Oprócz sytuacji, w których jedna osoba chciała coś przekazać drugiej istniały przecież media i wynalazki, które owszem, przekazywały coś, ale nie były nigdy zaadresowane do żadnej konkretnej osoby. Mam na myśli książki i gazety. Tutaj informacja miała ograniczoną ilość autorów, ale nieograniczoną ilość odbiorców. Każdy, dopóki istnieje dana informacja, może ją odebrać. Przez to treść książek i gazet miała i ma charakter bardziej uniwersalny. Zazwyczaj informacje podawane do tego typu mediów nie są osobiste (ekhm, zazwyczaj), ale jak są, to jedno jest pewne: nie ma tutaj jednego, konkretnego odbiorcy.

Potem doszły telefony. Tutaj pośrednikiem stała się rzecz martwa. Dalej komunikacja polegała na rozmowie 1:1 (jeden nadawca:jeden odbiorca). Przemieszczenie się informacji w czasie i przestrzeni oraz sam kod informacji następował w tym samym czasie.

Pojawiło się radio, TV, które w swojej naturze są niezwykle bierne: odbiorca nie może w jakikolwiek sposób ingerować w informację nadawcy, nie może mu odpowiedzieć, nie ma interakcji pomiędzy nadawcą i odbiorcą. To samo tyczy się wyżej omawianych książek i gazet, podobnie zresztą do nich odbiorca nie jest z góry określony.

No i pojawił się komputer, a z nim gry, komunikatory i Internet, który przeniósł chyba całą możliwą ludzką Interakcję w wielką sieć. Jest jedna cecha Internetu, która to umożliwiła: brak bierności. Odbiorca już nie ogląda biernie filmu i nie jest już postawiony przed faktem dokonanym, odbiorca teraz aktywnie gra i uczestniczy w historii (fabule gry). W Internecie, jak napiszesz posta, to każdy go widzi i każdy może go skomentować.

Ale ja w sumie nie miałam pisać o tym.

Chciałam napisać o tym, że NASA będzie teraz robiło mapę 3D Marsa, w której to będą mogli sobie spacerować naukowcy i sobie "badać" czerwoną planetę. 

Generalnie obrazek w tym artykule jest mylący. Nie, nie będą wysyłać nośników hologramów na Marsa. Zrobią na odwrót: to Marsa "przeniosą" do nas...

I tak sobie myślę, że nie tylko hologram byłby dobrym "komunikatorem". Pamiętajmy, że hologram to tylko obraz i oprócz samej rozmowy nie może być żadnej interakcji. Największą jego wadą jest na razie to, że nie można go dotknąć, jednak z pomocą przychodzi technologia: przecież niekoniecznie musimy używać hologramu... możemy na przykład z jednego miejsca na świecie kierować robotem. I chodzić tym robotem do pracy. Albo na Marsa. A nawet nie musimy chodzić tym robotem, możemy sobie stworzyć własny wirtualny świat i tam chodzić do pracy (!), jednak chyba nie jest to na razie możliwe, z wielu powodów. I myślę, szczerze, że już prędzej chodzenie, jako robot się przyjmie z większym entuzjazmem (głównie dlatego, że mamy problemy techniczne w postaci konserwowania naszego ciała w czasie, jak będziemy w wirtualnej rzeczywistości, co sprowadza się do utrzymania naszego mózgu w stanie bardzo dobrym, albo przeniesienie naszej świadomości do innego medium, jednak na to się nie zanosi i czy kiedykolwiek się to stanie: nie wiadomo), niż tworzenie wirtualnej rzeczywistości.

Z resztą jeśli chodzi o pracę, to nawet robotów nie musimy używać, przecież już teraz dzięki Internetowi możemy pracować. Ale na Marsa taki robot by się przydał.

Cały rozwój komunikacji i transferu informacji jest swoistym wydłużenie naszego ciała i kolejny krok w stronę uwolnienia się z naszej biologicznej powłoki. Mały co prawda, ale to nie szkodzi. Jest nadzieja.


1 komentarz: