20150127

Jestem nikim i jest mi z tym dobrze

Faceci dopiero wtedy zaczęli się interesować informatyką i programowaniem, gdy pisanie kodu zaczęło być wpływowe i przynosić więcej pieniędzy. Dlaczego?

Faceci w wyborze życiowej "pasji" kierują się oni bardzo często dwoma czynnikami:
1. Pieniądze.
2. Prestiż.

Nigdy nie będzie wielu mężczyzn na pielęgniarstwie. Jest to bardzo ciężki zawód i mało prestiżowy. Dodatkowo pielęgniarki zarabiają mało... Facet nie idzie na jakiś kierunek, nie podejmuje jakiegoś zawodu, bo go lubi. On się kieruje dostępem do kobiet, a co daje większy wybór kobiet w społeczeństwie patriarchalnym, w którym kobiety zajmują niższą pozycję i mniej zarabiają, które w wielu przypadkach nie mają szansy na lepszy żywot...? Odpowiedź jest oczywista: pieniądze i prestiż. Pragnę zaznaczyć, że jest to skomplikowany dosyć temat i należałoby omówić całą kulturę włącznie z jej strukturą socjoekonomiczną. Można jednak to skrócić do jednego: im łatwiej w danym społeczeństwie w danym zawodzie o kobietę, tym większe prawdopodobieństwo, że będzie to zawód zdominowany przez mężczyzn. Można jednak jeszcze bardziej to uprościć (bez dokładnego omawiania struktur społecznych): to, jaki zawód wybiera dany człowiek i co lubi, co jest jej/jego pasją wynika z socjalizacji.

To społeczeństwo kreuje nasze charaktery, nie ma czegoś takiego, jak "bądź sobą" - u obu płci. Akurat wybrałam płeć, bo tu bardzo dobrze widać, jak społeczeństwo kreuje nasze pasje, hobby i tak dalej. Oczywiście, że kobiety "potrzebują" wsparcia i "namawiania" do nauk ścisłych, skoro od dzieciństwa się je od tego odciąga (i oczywiście uwielbiają one psychologię, języki historię i tak dalej).

Osobną i fascynująca kwestią pozostaje sama "męskość",  która mam wrażenie odbiera mężczyznom samą radość z życia i jednocześnie pojęciu "pasji" nadaje inny, szczególny wymiar.
Mężczyźni nie mogą okazywać pozytywnych uczuć, nie powinni spędzać zbyt długo z dzieckiem (bo co to on, baba?), muszą sięgać z repertuaru emocji po te najbardziej negatywne i destrukcyjne, muszą ryzykować swoim życiem (bo tak robi facet), muszą jeść źle i niezdrowo przez co mają sflaczałe i śmierdzące ciało, muszą nienawidzić kobiecej seksualności i jednocześnie dążyć do jak największej liczby zaliczonych babek i tak dalej. Absurd goni absurdy, nieszczęście goni nieszczęście. Takie jest społeczeństwo i mężczyźni oczywiście ulegają temu. Dochodzi do tego, że mężczyźni często robią rzeczy, które nie dają im satysfakcji i których nie cierpią, jako, że głównymi czynnikami, którymi się kierują to pieniądze i prestiż. Nie ma tu miejsca na satysfakcję, czy szczęście. Na pewno to znacie: przychodzi facet z pracy i narzeka, jak mu źle, że tak pracuje, nie chce przez to w ogóle pomagać, na dzieci drze się i warczy, łaskę robi komukolwiek, że w ogóle się odzywa. No, typowy facet prawie że. Zapomina kompletnie, że żona też pracuje i że on wcale nie musi pracować 11h-12h na dzień, ale to robi. Bo męskość. I ma z tego powodu pretensje do całego świata.

I można powiedzieć, że co ja gadam, przecież skoro społeczeństwo to kształtuje, to jak on może tego nie lubić, prawda? Nie mówię, że wszyscy tacy są, że nienawidzą tego, co robią, przecież na pewno "męskość" wielu facetom służy i na pewno lubią to, co robią, tak uważają i dobrze. Pamiętajcie jednak, że praca często jest stresująca i jak się siedzi tak długo, to daje w kość. Po drugie człowieka nie tylko kształtuje gender.

Nie ma czegoś takiego, jak powołanie. Logicznym jest, że skoro nasze pasje są ograniczone przez zbiór wszelkich zawodów w naszym społeczeństwie (w starożytności nie mógłby się urodzić "astronauta") to właśnie to społeczeństwo nas kształtuje. Nasza tożsamość, imię, nazwisko, charakter, hobby, pasje, marzenia, cele, intelekt i tak dalej - to wszystko jest wypadkową społecznych oczekiwań, presji, nawyków, wychowania, dzieciństwa, doświadczeń, przeczytanych książek, kultury, mediów, rówieśników. Nie jesteśmy nikim więcej. Zrozumienie tego jest przełomowe, bo i owszem, można nad tym intelektualnie rozważać, ale naprawdę poczuć, zrozumieć -  to zupełnie coś innego.

Nagle dociera do człowieka, jak irracjonalne i dziwne są nasze struktury społeczne i jak niepoważne jest życie. Jakie to wszystko jest zabawne i śmieszne, jednocześnie takie malutkie i nic nie znaczące. To wszystko jest sztuczne i wymyślone. Ja nie jestem sobą. Ty nie jesteś sobą. Jesteśmy nikim i to jest super. Nie "nikim, bo nic nie osiągnęłam". Nie ma czegoś takiego, jak sukces, czy osiągnięcie. To sztuczne twory. Ludzie zostali wytresowani, że muszą mieć "sukces" i to jest zabawne. Bo jesteśmy tylko ludźmi, wypadkowymi tysięcy lat ewolucji i tylko nimi jesteśmy. Dlaczego musimy wszystko utrudniać i komplikować? Dlaczego lis może być lisem i zachowuje się, jak lis, a człowiek, jak chce być człowiekiem, to zachowuje się, jak kompletny idiota? Dlaczego musimy tak bardzo poprzez religię i społeczne normy postępować wbrew naszej naturze? Czyż nie robimy z siebie wybryków natury? Karykatur samych siebie i karykatur społeczeństwa?

Jestem nikim, bo naprawdę jestem nikim. To nie negatywne uczucie, to nie uwłaczające uczucie, a raczej obojętne, albo wręcz wyzwalające. Bo i tak jest. Jesteśmy obojętni dla Wszechświata, który jawi nam się, jako "siła" nieprzyjazna życia, jesteśmy obojętni dla przyrody, która jawi nam się, jako straszna i bezlitosna w momencie, gdy zwierzę zjada drugie żywcem.

Nasze marzenia i cele nie mają znaczenia. Jesteśmy nikim. I tak umrzemy.

2 komentarze:

  1. Brzmi jakoś tak pesymistycznie. Jasne - od samego początku formują nas reakcje na odebrane bodźce, a społeczeństwo jest jednym z ich dostarczycieli, ale w miarę poznawania świata jesteśmy coraz bardziej świadomi i samodzielnie wybieramy zagadnienia, z którymi chcemy mieć styczność. Poza światem realnym pozostaje też sfera marzeń, sztuki, hipotez i teorii, co pozwala wykraczać nam poza ramy współczesnych ograniczeń w bardzo szerokim zakresie. W starożytności nikt astronautą zostać nie mógł, ale na pewno niejeden myślał o dosięgnięciu gwiazd. Podobnie my - jeszcze nie znamy sposobu na całkowitą eksterminację samców gatunku ludzkiego z tej planety, ale już wiemy, że to konieczne i kiedyś musi nastąpić. W tym miejscu mógłbym sparafrazować ulubione powiedzonko Kurwina, ale to już chyba byłby paragraf, więc pozostawię na prv. :P

    OdpowiedzUsuń