20121126

Czy moglibyśmy przenieść naszą świadomość do maszyny?



Chciałabym przedstawić Michio Kaku, który w łatwy i przystępny sposób popularyzuje naukę: fizykę oraz futurologię. W tym filmiku (swoją drogą polecam serdecznie kanał bigthink) rozprawia się na temat świadomości i jej przeniesienia do maszyny (antropocentryzm się kłania, bo znów na myśl o robocie, w którym miałby wyglądać, jak człowiek... ale przecież wcale tak nie musi wyglądać! ).

Świadomość nigdy nie była i nie będzie istniała na zasadzie systemu zero-jedynkowego, kot jest bardziej świadomy, niż karaluch, a szczur jeszcze bardziej. Oznacza to, że ludzką świadomość, która wydaje się najbardziej rozwinięta na Ziemi (szczury laboratoryjne ponoć wykazują się bardzo dużą świadomością, wiedzą, gdzie są, że prowadzi się na nich badania, ale niestety nie znam dokładnych danych, ani jak naukowcy to poznają) relatywnie wcale nie musi stać na wysokim poziomie i jeszcze długa droga przed nami, zanim osiągniemy jej odpowiedni poziom (ciężko ocenić ODPOWIEDNI poziom, gdy nie ma się punktu odniesienia i gdy jest się najbardziej zaawansowanym technologicznie znanym gatunkiem, więc zrozumiałym jest, że z naszego, osobistego punktu widzenia, gdy nie widzimy żadnych bardziej rozwiniętych od nas istot, to uważamy się za pępek świata) - załóżmy, że będzie to taki poziom, na którym dobrowolnie pozbędziemy się religii i wszystkie instytucje religijne upadną, bo nie będą miały racji bytu (zakładam, że w takim momencie dalej będziemy homo sapiens z możliwością przeniesienia naszej świadomości do robota i nie pozbędziemy się religii dopiero jako zielony, obślizgły glut...).

Michio Kaku prawdziwie stwierdza, że nie wiemy CO TO JEST ŚWIADOMOŚĆ (a to raczej podstawowa informacja, jeśli chcemy to przenieść materialnie, świadomość w sensie - skoro istnieje to musi mieć w świecie materialnym informację, pozostawiać ślad, który można by było zmierzyć, zobaczyć, dotknąć, obliczyć, cokolwiek). Ja to sobie wyobrażam, jako pudełko, do którego wkłada się wiedzę i zdolność do porządkowania jej i wyciągania wniosków na podstawie zależności między bytami (rzeczy realne, co robi krzesło, co robi prezydent, co robi rząd, jak działa mózg, na czym polega ekonomia itp., itd.), które reprezentowane są przez wiedzę (dane i informacje). Wygląd pudełka, rodzaj odbioru i rozumienie informacji ze świata zewnętrznego zależy od tego, co jest w środku oraz jakie trybiki w jaki sposób w nim pracują... Z resztą dopóki nie znajdziemy materialnej manifestacji świadomości w mózgu (czyli dopóki ktoś nie powie z całą pewnością: "TO I TO JEST ŚWIADOMOŚĆ" - a raczej nikt tak nie powie, skoro świadomość nie jest tworem 0-1... albo może powie... ale kto powiedział, że od razu musi to być wielka świadomość ludzka, przecież nawet u ludzi jest bardzo duże zróżnicowanie poziomu świadomości, a także często u człowieka świadomość i mądrość wzrasta wraz z wiekiem... dlatego uważam, że to raczej coś uniwersalnego, takie pudełko, u człowieka to pudełko jest niezwykle plastyczne i można tam włożyć wiele rzeczy), to pozostaje nam jedynie przenieść, tudzież skopiować cały mózg do robota. I raczej skupmy się na skopiowaniu mózgu do robota, bo to znacznie ułatwi sytuację, tym bardziej, że niestety w tej chwili brakuje mi wiedzy na temat budowy mózgu! :P

Taki robot byłby stworzony głównie po to, by podtrzymywać życie mózgu (tak, jak nasze ciało z resztą, po to istnieje) i tu jest ogromne pole do popisu, ponieważ... może zupełnie inaczej odbierać rzeczywistość, niż człowiek. Oczywiście zakładając, że mózg się do tego przystosuje i w odpowiedni sposób będzie odbierał dane sygnały, na przykład widział w ultra fiolecie, cokolwiek szalonego i innego. Mózg jest niezwykle plastyczny - nie zakładam od razu, że to niemożliwe, ale nie mówię, że takie modyfikacje z podłączaniem innych sensorów, niż znane nam fale dźwiękowe, kolory, światło, dotyk, echolokacja... zakładając, że taki robot byłby oczywiście po to, by przemieszczać się w znanym nam świecie, a nie do podłączania świadomości do... Internetu. Wtedy do takiego łącznika mózgu z Internetem nie byłyby potrzebne żadne odpowiedniki zmysłów, z resztą takie coś mogłoby być mobilne i mogłoby być przyczepiane do Internetu, ale też i do robota potrzebnego do poruszania się w świecie realnym.

Skoro, już teraz, jako ludzie w biologicznych ciałach możemy komunikować się za pośrednictwem Internetu, nasze życie "kręci się" w Internecie: konta w banku, skrzynka e-mailowa, Skype, facebook - gdzie właściwie pokazujemy na tacy całe swoje życie (w większości), komunikujemy się z innymi ludźmi, prowadzimy życie socjalne, to dlaczego nie moglibyśmy pójść jeszcze bardziej w tym kierunku? Czy naprawdę potrzebne nam metalowe ciało poruszające się? Robot miałby chyba jedynie zastąpić ludzkie, śmiertelne ciało, którego mózg właśnie byłby podłączany do Internetu i być odnawiany (mózg rzecz jasna, nie Internet) co jakiś czas, by uniknąć starzenia się i po prostu śmierci - a taka praktyka jest praktycznie równoznaczna z nieśmiertelnością, a śmierć byłaby zwyczajnym aktem woli, a nie gwałtem. Cała nauka i edukacja jest tutaj, w Internecie również zawarta. Co jeśli mogliby się nawet łączyć w multi-świadomości, tworząc jeden wielki umysł?

Szczerze mówiąc te całe rozważania przypominają mi słynny obraz sterowców latających WSZĘDZIE, które miały być wyobrażeniem i przyszłości ludzi z tamtej epoki (niestety nie pamiętam nazwy obrazu). Tak, jak toporne wydaje się wzornictwo ze Star Treka, serialu opowiadającego o przyszłości z perspektywy lat 70 i 80 (już pomijam fakt, że w ogóle nie przestrzega podstawowych zasad fizyki, ale kto by się tam przejmował :P), tak my wydajemy się opowiadać o przeniesieniu świadomości do maszyny. Moje pytanie nie brzmi, jak przenieść świadomość, ale czy będzie to potrzebne? Naszła mnie myśl, że prawdopodobnie te rozważania są kompletnie bez sensu, ponieważ opowiadam je z perspektywy człowieka z początku XXI wieku. Być może będąc na zupełnie innym poziomie rozwoju, jako zielone, obślizgłe gluty, nie będziemy musieli tego robić, bo znany nam świat, znane nam problemy i troski przestaną istnieć.

9 komentarzy:

  1. Świetny wpis w starym stylu. :) Aż mi się przypomniało w jednym momencie, jak z Durdenem dyskutowałem o tym czym jest świadomość, gdzie ja uważałem, iż jej natężenie jest skorelowane (raczej wykładniczo niż liniowo) ze stopniem skomplikowania wykonujących się w pewnej całości algorytmów, a on obstawiał 0-1, po czym kłótnia zeszła do sfery absurdów typu "czy czujnik ruchu posiada świadomość?". :D Oczywiście dalej obstaje za tym, że tak, tylko że to jak zestawienie cząsteczki H2O ze szklanką wody.
    Co więcej, myślałem nad teorią bytów różnych rzędów, jeszcze trudniejszą do wyobrażenia, bo sami (jako ludzie) znajdywali byśmy się gdzieś w środku łańcucha mając pod sobą organy, komórki itd., a nad sobą kolejne, coraz większe zbiorowiska ludzi, a może i całą planetę. Nie twierdzę jednak, że rząd bytu automatycznie przesądzał by o hierarchii, tu kluczem jest autonomia i możliwość wpływania na sąsiednie byty. W takim zestawieniu bylibyśmy wbrew pozorom większymi niewolnikami swoich części składowych niż zbiorowisk ludzkich, do których należymy.

    Jeśli chodzi o przeniesienie świadomości na jakiś trwalszy nośnik danych niż mózg, to jak najbardziej uważam, iż jest to możliwe. Masz jednak rację pisząc, że nasze wyobrażenie tego procesu jest wypaczone przez zacofanie techniczne i filmy sci-fi będące ich pochodną. Często odległą przyszłość widzimy jako pewną karykaturę współczesności. (choćby taki klasyk jak trylogia Powrót do przyszłości i ich wizja czasów, w których obecnie żyjemy :)) Nie bierzemy pod uwagę rewolucji technologicznych, bo dopóki się nie wydarzą, są poza naszą percepcją. Tak więc androida w dalekiej przyszłości mamy za istotę o wyglądzie człowieka, tyle że zrobioną z metalu, z ewentualnie naciągniętą nań skórą. :P Zupełnie jak te sterowce, czy strach przed zalaniem miast końskim łajnem przed wynalezieniem samochodów.
    Nawet pisząc o takich "przenosinach" zauważ, jak wpadamy w pułapkę myślową trzymając się archaicznych pojęć życia i śmierci. Żyjąc wydaje nam się, że to proces jednorazowy i ciągły, ale to przecież nieprawda. Nawet dziś znane są przypadki, gdy ktoś umiera i po 2-3 dniach wstaje jak ze snu i funkcjonuje dalej, jak gdyby nigdy nic. Tak samo było by z transferem jaźni. W rzeczywistości byłoby to kopiowanie bytów, jednak jeśliby je podczas procesu połączyć i umożliwić ciągłą wymianę informacji, to w rzeczywistości pozostalibyśmy jedną świadomością w wielu ciałach (tak jak dziś nie mamy problemu z utożsamianiem ze sobą poszczególnych organów, nie tylko mózgu). Wydaje mi się, że Fullcyborg o tym wspominał i jest to bardzo logiczna i spójna teoria. ~religijne oszołomstwo pewnie już kropi monitor wodą święconą, jeśli jakimś cudem tu zbłądzili xD~
    W każdym razie śmierci wtedy jako takiej nie będzie, można by się wyłączyć na kilka tysięcy lat i obudzić w zupełnie innej epoce. Wspaniała sprawa, jeśli obecna by nam nie odpowiadała. :D Oczywiście nośnik może ulec zniszczeniu, ale z maszyny znacznie łatwiej dane odzyskać, nie wspominając o robieniu backupów co jakiś czas. Istny save game w real life!

    To jest cel warty dążenia, ale nie, oczywiście musieliśmy się urodzić w cholernym katolickim kalifacie. :( Całe religijne oszołomstwo powinno zostać za xxx lat technologicznie zreinkarnowane, a ich świadomości wgrane do specjalnie dla nich zaprojektowanego komputera z systemem operacyjnym "Piekło".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, właśnie dlatego napisałam, że bez sensu jest pytanie czy moglibyśmy, bo po prostu jako zielone gluty będziemy się śmiać z tego prymitywnego myślenia.

      Usuń
    2. Zapewne tak, ale pewne założenia pozostaną te same. Tzn. postęp jest odpowiedzią na nasze potrzeby, podąża za nimi. Niebo nie jest usiane sterowcami lecz samolotami. Założenia transferu jaźni zapewne niewiele będą się różnić od obecnych teorii na ten temat, jednak technologia wykonania takiego procesu może, a nawet niemal na pewno, będzie diametralnie inna. Czy zielone gluty? Hmm, brzmi raczej jak degradacja, ale kto wie cóż to mogłaby być za substancja? ;)

      Usuń
    3. Warto też dodać, iż byty wyższego rzędu, jakimi hipotetycznie mogą być państwa czy narody, charakteryzują się większą bezwładnością decyzji, odchyleniem od racjonalności (choć w nieskończonym okresie czasu wszystko do racjonalności dąży). Tą teorię można by z sukcesem odnieść do wszystkich szczebli świadomości, więc im bardziej wgłębiamy się w części składowe, tym większą racjonalność i schematyczność działań widzimy, aż do bariery najprostszych i najbardziej powtarzalnych zjawisk fizycznych. Całość można by opisać rachunkiem prawdopodobieństwa, i może być tak, że wyższy szczebel i większa liczba elementów czyni byt niestabilnym, a nawet przesądza o jego rychłym rozpadzie. Toteż ludzkość na pewnym etapie istotnie może potrzebować łączenia jaźni jako czynnika stabilizującego i pozwalającego na dalszy rozwój.

      W prostych słowach: im więcej zaawansowanych bajerów, tym większa szansa, że coś się popsuje. Coś jak BMW7 z 2002 roku. :) W takim wypadku jednolite, zielone gluty to całkiem rozsądne rozwiązanie, byle by mogły przechowywać jaźń i łatwo łączyć się w większe jednolite gluty ze skumulowaną jaźnią. :P

      Usuń
  2. Hmmm... wg mnie To chyba chodzi bardziej o to, że może nie większa szansa za rozwalenie się, ale rozwalenie się będzie zdecydowanie bardziej spektakularne, bo co można zniszczyć w społeczeństwie prehistorycznym? U nas wystarczy prąd wyłączyć i znowu wracamy do jaskiń.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Społeczeństwo prehistoryczne? Mi się wydaje, że to były jakieś małe plemionka. :) Takie społeczeństwo, choć rzędem mogło równać się naszemu państwu, to jednak pod względem rozwoju i zaawansowania było jak młotek trzonkowy przy pneumatycznym. :P Pewną modyfikacją umożliwiającą rozwój i łączenie w większe skupiska była zapewne uniwersalizacja z pomocą religii. (tak można by uzasadnić jej przyrodniczą funkcję w ewolucji ludzkości, w naturze nic się przypadkiem nie pojawia) Oczywiście na dzisiejszym etapie rozwoju religia to atawizm, jak zęby ósemki, ale pewnej odegranej roli w oddalaniu się od świata zwierząt jej nie odmawiam. Po prostu dziś ludzi powinna łączyć nauka i dążenie do prawdy, a państwa narodowe można będzie zmienić w jedno globalne. W przeciwnym razie konsumpcja zbyt mocno prześcignie rozwój technologiczny w zużyciu surowców, i na ten drugi ich zabraknie, a ludzkość pogrąży się w wojnie cofającej ją o kilkaset lat. Czy wtedy druga szansa w ogóle będzie możliwa? To nie jest pewne, najlepiej więc było by wykorzystać obecną. Może sam założę bloga i postaram się jakoś te wszystkie poglądy zebrać do kupy i opisać? :P Sam nie wiem, mam taką dziwną przypadłość, że łatwiej mi dyskutować niż pisać z niczego.

      Usuń
    2. Pytania korwinowskie:

      Nie sądzisz że państwo globalne jako brak konkurencji międzypaństwowej może prowadzić do zastoju?

      http://www.kontrowersje.net/tresc/o_korzysciach_jakie_daje_rzad_swiatowy

      Jesteś za NWO i rządem światowym, ale zakładając że mają to być byty libertariańskie (jak wnioskuję z Twojego profilu) to w sumie mało ważny będzie to rząd - będzie tylko państwem minimalnym, bronił aksjomatu o nieagresji. Podoba mi się uwaga JKMa że rząd może sensownie interweniować tylko gdy efekt wielu egoistycznych wyborów jednostek będzie dla nich negatywny. jak przy dylemacie więźnia. Byłby to rząd przydatny do obrony całości ludzkości np. przed zagrożeniem z kosmosu (komety, obcy, katastrofy ogólnoziemskie)

      Odnosząc się do transferu świadomości. Czy musi to być transfer naszych ludzkich świadomości? Czy powinno to z nas wyewoluować? Może to my stworzymy coś co nas przerośnie? Byt inteligentny po stokroć mądrzejszy od nas (jak w Głosie Pana Lema). W tym założeniu że to wyewoluuje z nas jest dużo egoizmu i pychy. A może człowiek jest czymś tak niedoskonałym że trzeba to porzucić i poświęcić na rzecz rozumniejszych bytów.

      http://antyszwecja.wordpress.com/2013/04/09/egodrop-i-cyber-czlowiek/

      Poza tym standardowa uwaga - nieśmiertelność jest o tyle niemożliwa że braknie miejsca zapisu danych oraz możliwe że po pewnym stopniu skomplikowania nie będzie się dało utrzymać spójnej psychiki, więc trzeba będzie zapomnieć dawnego siebie. No ale to też było u Lema.

      Usuń
    3. a no i pomysł aby ulepszyć metody uzgadniania wspólnych działań poprzez jakąś formę nadświadomości jest bardzo ciekawy, może enteogeny w tym pomogą, warto to badać na serio a nie traktowac jako bzdurę-substancje które tak mocno wpływają na świadomość mogą być przydatne w opracowaniu nowych rodzajów świadomości

      co do zasobów to znowu Korwinem się posłużę-gdy ich mniej to drożeją, gdy drożeją to opłaca się szukać nowych źródeł i znów tanieją; a jak się skończą to się zmienia technologię

      wątpie by religia miała łączyć w większe skupiska, zawsze bardziej przekonywały mnie teorie że to zmiana technologiczna wywołuje zmianę stosunków społecznych a to zmianę idei; idee ludzie mają przeróżne, ale do głosu dochodzi ta której dany poziom rozwoju wymaga-czyli że byt określa świadomość

      Usuń
  3. Nie potrzeba zaglądać tak bardzo wstecz, wystarczy 300-400 lat. Czasy średniowiecza są idealnym przykładem.

    OdpowiedzUsuń